Mam dziś dla Was kolejny przepis na pyszny choć prosty posiłek „obiadowy”, który możecie sobie od czasu do czasu zrobić by odpocząć od kury i ryżu;). Ja wołowinę jem ok 2-3 razy w tygodniu, głównie w weekendy razem z Mariuszem smażymy sobie pyszne steki z antrykotu RipEye na patelni grillowej, ale uwaga, to nie jest chuda wołowina;). Czasami wybieramy chudszą odmianę z delikatnego rostbefu New York (to chyba najsłynniejsze steaki), lub te z polędwicy, najwartościowszej części tuszy wołowej (stanowi tylko jej 3%!).
Oprócz steków, na naszym stole pojawiają się home-made wołowe burgery oraz bekon do śniadania:). Również dużo podrobów i moja ukochana wątróbka <3. Przy okazji napiszę, że ostatnio na drugim blogu dla muscle-zone.pl zamieściłam eksperymentalny przepis na zdrowe bezglutenowe bułki do burgerów (wersja alfa;)) KLIK . A do śniadanka polecam mój przepis na chlebek z poniższego zdjęcia 🙂
Coraz częściej prosicie mnie o przepisy wytrawne, bo rzeczywiście mój blog ocieka słodkościami;), dlatego też chcąc sprostać Waszym wymaganiom, zacznę wprowadzać więcej przepisów „nie-słodkich”, ale w dalszym ciągu redukcyjnych. Poza tym trwają prace nad nowym wyglądem bloga, oraz jego czytelniejszym podziałem, także już niedługo dla Was zmieni się mój blog i mam nadzieję, ze korzystanie z niego będzie łatwiejsze.
Zwykle w diecie osób trenujących przeważa kurczak albo indyk. Spowodowane to jest strachem przed zbyt dużą ilością tłuszczu w diecie. Uważa się błędnie, że tłuszcz jest tuczący i to od jego
zawartości w diecie zależy poziom naszej tkanki tłuszczowej w organizmie. A tu, w takiej wołowince czy wieprzowince jeszcze mamy do tego tłuszcz nasycony, który jest szkalowany przez wszystkie pseudofit strony, które wywyższają tłuszcz roślinny nad zwierzęcy. Do tego często ludzie między sobą powtarzają mit, jakoby za podwyższony cholesterol odpowiadały spożywane w za dużej ilości tłuszcze nasycone ! To MIT. Tak samo jak to, że istnieje cholesterol zły i dobry. Tłuszcz nasycony jest równie ważny dla nas, tak jak i nienasycony (wielo- i jednonienasycony). Żeby było śmieszniej wołowina zawiera więcej jednonienasyconych kwasów tłuszczowych niż samych tłuszczów nasyconych.
Mój dzisiejszy przepis składa się głównie z mięsa wołowego mielonego; u mnie z antrykotu, którego kupiłam większą ilość w zeszłym tygodniu, w moim ukochanym Befsztyku na Puławskiej i połowę zamroziłam.
Część poszła na burgery, które możecie zobaczyć we wspomnianym wyżej przepisie na bułki, a drugą zostawiłam właśnie na zapiekankę.
CO potrzebujemy?
1. Pieczarki ok 200g
2. Passatę pomidorową
3. Mięso wołowe 250g, mielone (ja zawsze w sklepie wybieram część np antrykotu i proszę o zmielenie przy mnie)
4. ser żółty np odtłuszczony Piórko (na redukcji) lub dla tych co nie mogą laktozy prawdziwy ser żółty bez dodatku mleka w proszku, np Gouda, Parmigiano-Reggiano
5.Cebula , małej wielkości
6. Ząbek czosnku
7. Przyprawy, u mnie: sol, pieprz, oregano, bazylia, curry
8. Pomidorki koktajlowe – kilka
9. Makaron „rurki” (Wasza porcja, nasza wspólna z Mariuszem jest widoczna na wadze:)) , u nas bezglutenowy z fitness-food.pl
KLIK
10. Masło do smażenia , najzdrowsze bezlaktozowe
Ghee
Plan działania:
1. Wstawiamy makaron i gotujemy wg wskazówek na opakowaniu w lekko osolonej wodzie. Makaron odstawiamy.
2. Na patelni, na maśle, podsmażamy cebulkę z pieczarkami. Odstawiamy w miseczce.
3. Na tej samej patelni smażymy mięso wołowe, przyprawiamy i dodajemy ok 5 łyżek passaty, by mięsko nie było za suche.
4. Jak już mięsko dojdzie, dodajemy do niego pieczarki z cebulką, mieszamy i podsmażamy jeszcze z 2 minuty.
5. Do naczynek, popryskanych PAM’em, u mnie ceramiczne garnuszki do zapiekanek, wkładamy warstwę spodnią – makaron.
6. Na makaron nakładamy mięso z pieczarkami.
7. Na mięsko nakładamy warzywa, u mnie pomidorki koktajlowe oraz dodatkowo zalewam je passatą, doprawioną pieprzem, solą, oregano i bazylią (ok 2 łyżki na porcję).
8. Na wierzch sypiemy ztarkowany ser. I można dodatkowo na to rozbić jajko a la sadzone albo polać samym białkiem. Ja, tym razem to ominęłam.
9. Pieczemy na termoobiegu 170 stopni ok 20 minut. Pilnujemy w ostatnich minutach.
Smacznego!!! 🙂
Gdzie można dostać takie super naczynka żaroodporne?
w duka:)
Zrobiłam na wczorajszy obiad, wyszła świetnie! ❤
hihi mi sie takie pol nagie sniadanka i obiadki podobaja:) no i przepisy wszystkie sa mega. A
Nam też, dlatego je wdrażamy:) Kotom to nie przeszkadza XD Dziękuje:*
Wszystko mi sie podoba, nie rozumiem tylko tego ze wszystko musi byc bezglutenowe. Jezeli ktos nie toleruje glutenu – ok. ale gluten sam w sobie jest bardzo wartosciowy, o czym mowi wiele swiezych badan na ten temat i brakiem glutenu w diecie mozna sobie zaszkodzic.
Niedługo napiszę o tym więcej. Ja zrobiłam eksperyment na sobie. 3 miesiące nie jadłam glutenu, za radą, bo miałam podejrzenie, ze mi szkodzi. Wyeliminowałam. Przeszły objawy. Ostatnio przez tydzień wróciłam do mąki orkiszowej i otrębów. Poza tym nie zmieniłam nic w odżywianiu. Wszystkie złe symptomy wróciły:(. Teraz odstawiłam znów i powoli symptomy znikają. Teraz czekają mnie badania na celiaklię, bo nietolerancję już mogę stwierdzić.
Dobrze, ze idziesz z tym do lekarza, bo niestety ludzie tylko jak im sie wydaje, ze bazglutenu jest im lepiej to calkowicie go eliminuja, a chyba cos takiego powinien nam zalecic lekarz. Madra z Ciebie babka 🙂
mogę wpaść na takie cudo?
Maja, jeśli przyniesiesz deser, spoko 😀